Wychyliłam się z pod śniegu i otrzepałam. Spojrzałam się na Aricka, który się ze mnie śmiał.
Sama się uśmiechnęłam. Na słowo ,przyjaciółmi'' zrobiło mi się raźniej. Podeszłam to psa który wciąż śmiał się z mego upadku w śnieg. Nie zauważył a sam zaraz znalazł się w nim.
Widać mu było tylko ogon który wesoło machał. Wychylił się i otrzepał. Podszedł do mnie.
-Masz na nosie śnieg- zaśmiałam się, a on strzepnął go na mnie.
-Ej!- krzyknęłam i zwaliłam z nosa śnieg. Trzeba się nacieszyć, póki jeszcze jest.
Arick? Brak Weny....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz