W mojej jaskini było nawet sucho. Pozbierałam jakieś liście i ułożyłam z nich posłanie. Wygodnie się ułożyłam i spróbowałam zasnąć. Szybko się zaaklimatyzowałam i zasnęłam.
W nocy śnił mi się okropny sen. Byłam u mojej właścicielki. Byliśmy szczęśliwe. I wtedy. Do domu wpadł złodziej i zastrzeli moją właścicielkę. Ja zaczęłam wyć a on strzelił mnie. Tak na serio przeżyłam, a w śnie zginęłam. Obudziłam się i zawyłam z całej siły. Był środek nocy. Znowu się położyłam. Tym razem śniło mi się co innego. Gdybym tamtej nocy zabiła złodzieja za nim ona zabił moją właścicielkę. Zaczęłam cicho płakać. To wszystko było moją winą. W końcu gdy się obudziłam był dzień. Nie wyspałam się, ale musiałam wstać. Byłam głodna. Poszłam zapolować. Ujrzałam dorodną sarnę. To była sekunda a ona już leżała. Szybko pożarłam ja. Potem poszłam nad rzekę. W odbiciu zauważyłam, że widać że płakałam. Lepiej się nie pokazywać. Mam nadzieję że nikt się nie domyśli że to ja w nocy zawyłam na cały las. Ruszyłam w stronę jamy, chciałm być niezauważona. Niestety po drodze spotkałam psa. To był Arcik. Widać że był niewyspany.
-Ktoś tu chyba tej nocy dobrze nie spał-powiedziałam. On popatrzał na mnie.
-No widać nie tylko ja.
Arcik?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz