sobota, 14 lutego 2015

Od Arcika cd Islany

Pomimo tej sytuacji nie traciłem rozsądku i spokoju. Wiedziałem, że nie mam z nimi najmniejszych szans... ale jako przywódca nie mogłem pozwolić, aby Islanie stała się krzywda. Zaszeptałem do suczki:
- Uciekaj.
- Ale co będzie z tobą? - spytała zmartwiona.
- Ja sobie poradzę.
- Ale...
- Uciekaj! Ale już! To jest polecenie przywódcy! - wrzasnąłem, wilki to usłyszały.
Suczka pokornie wykonała polecenie. Gdy wilki chciały udać się za nią w pogoń, zaatakowałem jednego z nich. Nadszarpnąłem mu jedynie ucho... Jako iż, przeciwników było aż trzech, mogłem od razu się poddać. Cała ta "walka"nie trwała nawet pięć minut. Padłem na ziemię... Następnego dnia obudziłem się w zupełnie innym miejscu. Byłem cały we krwi, pewnie wilki mnie poturbowały jak leżałem nieprzytomny, no i oczywiście zawlokły tu. Tylko po co..? Czemu mnie nie zabili..? Tego się już chyba nigdy nie dowiem... Ale zaraz... gdzie ja jestem..? Byłem pewny, że jestem bardzooo daleko od granic SPP. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się znaleźć drogę powrotną...

<Arcik jest teraz poza terenami SPP i nie może występować w opowiadaniach!>

Od Islany-CD Arcik

Upewniłam się czy pies jest wesoła, a potem wybuchnęłam śmiechem. Arcik ochlapał mnie wodą. Otrzepałam się i posłałam mu spojrzenie.
-Ej!-wskoczyłam do wody przy czym ochlapałam go, że nawet gdyby był na lądzie, cały by był mokry. On spojrzał na mnie i zaczęliśmy się chlapać wodą. Zbliżał się wieczór. Wyszłam z wody. Byłam głodna i mokra. Otrzepałam się a Arcik zrobił to samo.
-Jestem strasznie głodna, może coś upolujemy?-zapytałam. Pies pokiwał głową i pobiegliśmy w głąb lasu. Tam zaczajaliśmy się na sarnę. Po chwili leżała. Zaczęliśmy jeść. Byliśmy chyba głodni jak wilk, bo z sarny mało zostało. Nagle usłyszałam wycie.
-Co to było?-zapytałam przerażona. Arcik rozejrzał się.
-To pewnie jakiś pies-powiedział a wycie się znowu powtórzyło.
-To na pewno nie pies- odparłam-To wilk..-dodałam ciszej. On popatrzał na mnie jak na wariatkę. Pomyślał chwilę i chciał coś powiedzieć, ale nagle wyskoczył z krzaku trzy wilki.
-To był nasz posiłek!-powiedziały wściekłe.

Arcik?(jakaś akcja musi być!)

piątek, 13 lutego 2015

Od Anioła do kogoś

Zanudziłbym się chyba ma śmierć gdyby nie staw. Poprosiłem o jaskinie blisko niego i noce spędzałem na gałęzi pochylonego drzewa, przyglądając się wodzie i rybom. Teraz leżałem w moim ulubionym miejscu i spojrzałem w niebo. Zobaczyłem gwiazdę... Uśmiechnołem się na myśl okimś kogo niestety straciłem... Raptem jakiś cień przemknoł obok. Wstałem. Cisza. Położyłem się spowrotem, jednak bardziej czujny. Znów ruch ! Skoczyłem. I o to miałem pod łapami szarą myszkę. Wypuściłem ją bo nie lubię mysiej szyneczki. Wtedy ktoś stanoł za mną. Odwruciłem się. Przedemną stał/stała pies / suczka.
-Kim jesteś ?!-warknołem, do trochę mniejszego/mniejszej psa /suczki.
<Ktoś?>

czwartek, 12 lutego 2015

Od Arcika cd Islany

- Heh! - zaśmiałem się.
Wszystko było nawet fajne. Zwalone drzewo robiło mostek, na drugą stronę rzeczki. Suczka przez niego przeszła, ja jednak nie. Ześlizgnąłem się i wpadłem do wody. Nie straciłem jednak dobrego humoru.

<Islana?>

Od Islany-CD Od Arcika

Wychyliłam się z pod śniegu i otrzepałam. Spojrzałam się na Aricka, który się ze mnie śmiał.
Sama się uśmiechnęłam. Na słowo ,przyjaciółmi'' zrobiło mi się raźniej. Podeszłam to psa który wciąż śmiał się z mego upadku w śnieg. Nie zauważył a sam zaraz znalazł się w nim.
Widać mu było tylko ogon który wesoło machał. Wychylił się i otrzepał. Podszedł do mnie.
-Masz na nosie śnieg- zaśmiałam się, a on strzepnął go na mnie.
-Ej!- krzyknęłam i zwaliłam z nosa śnieg. Trzeba się nacieszyć, póki jeszcze jest.

Arick? Brak Weny....

Od Arcika cd Islany

- Arcik...? - odezwała się suczka.
- Tak?
- Przepraszam...
- Za co? - oburzyłem się.
- to przeze mnie jesteś smutny... Bo pytałam o twoje życie... nie powinnam tego robić... przepraszam...
- E tam! W końcu, skoro mam,y być przyjaciółmi musimy coś o sobie wiedzieć, nie? A poza tym, mówisz, że jestem smutny? O nie!
Na uboczu leżało troszkę śniegu, dziwne bo była odwilż... Popchnąłem Islane, wpadała w śnieg... Ledwo było jej widać nos.

<Islana? xD>

Od Islany-CD od Arcika

-Haha, bardzo śmieszne- powiedział Arcik i wstał. Na pysku miał dużo błota. Jednak nie chciałam urażać jego uczuć więc nie zaśmiałam się po raz kolejny. W ogóle teraz był jakiś niemrawy, nieobecny. Zupełnie inny niż na początku. Może to wszystko przez opowiadanie historii. Czułam się winna, choć wiedziałam że to nie moja wina. Jednak cały czas się obwiniałam. ,,To prze ze mnie opowiedział swą historię, złe wspomnienia mu wróciły'' cały czas obwiniałam się za wszystko. Pies umył pysk w rzece i ruszyliśmy dalej.

Arcik?