piątek, 13 lutego 2015

Od Anioła do kogoś

Zanudziłbym się chyba ma śmierć gdyby nie staw. Poprosiłem o jaskinie blisko niego i noce spędzałem na gałęzi pochylonego drzewa, przyglądając się wodzie i rybom. Teraz leżałem w moim ulubionym miejscu i spojrzałem w niebo. Zobaczyłem gwiazdę... Uśmiechnołem się na myśl okimś kogo niestety straciłem... Raptem jakiś cień przemknoł obok. Wstałem. Cisza. Położyłem się spowrotem, jednak bardziej czujny. Znów ruch ! Skoczyłem. I o to miałem pod łapami szarą myszkę. Wypuściłem ją bo nie lubię mysiej szyneczki. Wtedy ktoś stanoł za mną. Odwruciłem się. Przedemną stał/stała pies / suczka.
-Kim jesteś ?!-warknołem, do trochę mniejszego/mniejszej psa /suczki.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz